28 marca 2014

7. Blake


*BLAKE*
 Natychmiast po wyjściu z szpitala skierowałam się w stronę mostu, który przechodził przez Tamizę. Był mały i niewiele ludzi o nim wiedziało, więc mogłam spędzić na nim kilka chwil w samotności. Och, ile ja bym oddała za normalną rozmowę z Niall'em. Usiadłam na barierce i wychyliłam nogi w kierunku wody. Nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły strugami ściekać po moich bladych policzkach.
-Blaith? - odwróciłam się za siebie gdzie ujrzałam niebieskookiego blondyna. Uśmiech mimowolnie wkradł się na moją twarz, ale po kilku chwilach wydarzenia dnia dzisiejszego, znów wróciły.
-Jestem Blake - poprawiłam go, a on nerwowo przeczesał dłonią włosy. Więc wróciliśmy do pierwszego etapu, gdzie nadal myliliśmy swoje imiona.
-Ty płaczesz? - zapytał lustrując mnie od góry do dołu. Przejechałam ręką po moim policzku wycierając resztki łez.
-Wydaje ci się - skłamałam, ale na całe szczęście Niall nie znał mnie na tyle, by to zauważyć.
-Co ty tutaj robisz? Powinnaś się teraz dobrze bawić z swoimi przyjaciółmi - skomentował z nutką ironii w głosie. Och, więc panna Marcet już nauczyła go, jak być egoistycznym chujem?
-Nie widzisz, że świetnie się sama bawię? - sarknęłam, odwracając głowę w przeciwnym kierunku. Niall nie jest mi potrzebny do życia. Kogo ja oszukuję. Kocham tego blond skurwiela.
-Wiesz może gdzie jest najbliższy sklep. Rose wysłała mnie do marketu, ale ja za cholerę nie pamiętam gdzie jakikolwiek się znajduje - niebieskooki zmienił temat, a ja wskazałam mu głową najbliższy budynek. Horan bez słowa skierował się w stronę pomieszczenia, a ja natychmiast udałam się wprost do mojego akademika. W szybkim tempie przekroczyłam próg szkoły i weszłam w głąb mojego pokoju, gdzie nie znajdowałam się dobrych, parę dni.
-Blake? Jak się czujesz? - Mel pojawiła się tuż obok mnie, wtulając mnie w swoje ramiona. Ktoś tu chyba ma syndrom niedorobionego dziecka.
-Szczerze mówiąc, świetnie. Jest po prostu idealnie - mruknęłam z sarkazmem, kładąc się na łóżku. Mel, tylko spuściła głowę i wyszła z pokoju, udając się pewnie do Zayn'a. Och, czyli znów uraziłam jej uczucia. Ugh, dlaczego ja cały czas muszę wszystko pieprzyć. Wstałam z łóżka i zabierając po drodze nowe ciuchy, udałam się do łazienki, wziąć kąpiel. Napuściłam gorącej wody do wanny i nalałam trochę szamponu o zapachu czarnej porzeczki, przez co woda zmieniła kolor na granatowy. Zdjęłam zbędne ubrania i weszłam powoli do wody, zaciągając się zapachem owoców. Po krótkiej chwili drzwi łazienki się otworzyły, a nich stanął Horan, widocznie nie zrażony zaistniałą sytuacją.
-Niall? Co ty tutaj robisz? - zapytałam nieśmiało, gdy na moje policzki wstąpił szkarłatny rumieniec. Och, jesus dlaczego, teraz?
-Chciałem się dowiedzieć do czego doszło między nami przed wypadkiem. Rose nie chce mi nic powiedzieć, a do chłopaków nie mam odwagi pójść - blondyn usiadł na toalecie patrząc na mnie proszącym wzrokiem. Więc teraz ja będę musiała mu wszystko opowiedzieć, mając nadzieję, że Niall mi uwierzy i wszyscy będziemy żyli długo i szczęśliwie. Sorry skarby, to nie ta bajka, a moje życie nie jest kolorowe.
-Okey, więc od czego mam zacząć? - zapytałam przygryzając nerwowo dolną wargę. Wspomnienie jego wypadku nie jest najmilszą rzeczą, więc rozmowa tym nie będzie należała do najfajniejszych.
-Najlepiej od początku.
-Poznaliśmy się przypadkiem, gdy ty wpadłeś na moje ciasto. Wtedy wyprałam ci koszulkę, później spędziliśmy dużo czasu w Nando's, twojej ulubionej knajpce gdzie potrafiłeś wyjeść całe zapasy kurczaka w ostrej marynacie. Na drugi dzień siedzieliśmy razem na rozpoczęciu roku. Później znowu byliśmy w pizzeri gdzie kilkanaście razy wmawiałeś mi, że mam anoreksję, a to tylko niedowaga. Poza tym tańczyliśmy razem na dyskotece, gdzie trzymałeś ręce nie tam gdzie trzeba. A później? Później była ta felerna impreza na której wszystko się zaczęło. Ja odebrałam telefon i powiedziałam to co nie trzeba, a ty to usłyszałeś i było bum - powiedziałam na jednym tchu. Chłopak przeczesał nerwowo swoją grzywkę.
-A Rose? - spojrzał na mnie z łzami w oczach.
-Nie znam jej. Ona chyba ściemniała. Niall, wszystkie dziewczyny na ciebie lecą, a jedna z nich po prostu wykorzystała twoją stratę pamięci.
-Blake. Ja przepraszam - samotna łza spłynęła po jego bladym policzku, a mnie zrobiło się smutno. Jestem wstrętna.
-Nie Niall To ja przepraszam. Po prostu muszę ci coś powiedzieć. Koch.. - ktoś znowu wszedł do łazienki, a ja uderzyłam głową o kant wanny. Więcej ich matka nie miała?!

***
Niesprawdzony, więc błędy.
Sporgz, za opóźnienia i wgl zdupione zakończenie.
Ale takie życie.
Co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Kolejny o niebo lepszy.
Kocham was.
Lily 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz